Zimowe Biegi Górskie – pakiet startowy
Numer startowy na cały cykl biegów odebrany na Ursynowie w sklepie dla biegaczy fot. D.Szymborska |
Co pewien czas przed zawodami opisuję z czego składa się pakiet
startowy. Czasem wyśmiewam swoją (i innych naiwność) co do jakości koszulki
(TUTAJ), w innym wypadku jestem zaskoczona – tak jak było w Suszu, gdzie
dostałam saszetkę z odżywką do roślin doniczkowych! (TUTAJ) Pisałam też o
puszcze papryczek i oliwie rozdawanej na mecie (TUTAJ). A teraz o pakiecie na
Zimowe Biegi Górskie w Falenicy.
Biegam to od kilku lat, mam nadzieję, że Małgosia zachowała mój medal z
zeszłego sezonu bo nie mogłam być na rozdaniu porcelanowych cacuszek, które
dostaje się po ukończeniu cyklu.
Biegi w Falenicy to z jednej strony „folklor” biegowy z drugiej,
robienie siły biegowej w uroczym towarzystwie z trzecie czasem poważne
ściganie! Do Falenicy przyjeżdżają starzy znajomi, wśród których czuję się jak
przedszkolak, oni tam biegali zanim ja się urodziłam! Przyjeżdżają też chłopaki
ścigaki. Tacy co w zwykłych trampkach wykręcają takie czasy o których ci w super
markowych ciuchach za kilka tysięcy mogą tylko pomarzyć. Są i tacy zwyczajni
biegacze, którzy z roku na rok urywają sekundę tu, sekundę tam.
Jedno jest pewne do Falenicy przyjeżdżają biegacze! Nie lansiarze, nie
kolekcjonerzy medali i biegowych selfie.
Napisałam to z taką pewnością, a potem zaczęłam się zastanawiać jak
będzie w tym roku? Z sezonu na sezon jest coraz więcej biegaczy. Nawet
badziewny bieg cieszy się dużą frekwencją. To pewnie dlatego organizatorzy
falenickiego ścigania ustalili limit – ta trasa to nie autostrada to wąska
ścieżka! A gdy spadnie śnieg to często ścieżka jednoosobowa!
Tytułowy pakiet startowy na cykl biegów składa się z: numeru
startowego.
Ha! Nie ma, że bluzeczka nie taka, że izotonik niesmaczny, że worek na
buty nie dobry, jest numerek i tyle!
Choć z drugiej strony czego więcej potrzeba do startu w zawodach? Cała reszta
to dodatki, a ci co biegają kilka sezonów nie świecą oczami na widok kolejnej
super koszulki za którą i tak trzeba zapłacić!
To widzimy się w grudniu w Falenicy! Cieszę się bo to zawsze jest
przygoda – będzie śnieg? Nie będzie? A może lód? Albo błoto? Zmrożony piach?
Wszystko jest możliwe!
Ja cały czas trenuję aby w końcu kiedyś wystartować w jakiś zawodach :)
OdpowiedzUsuńto powodzenia:) zaczynając starty jest się w tej dobrej sytuacji, że jakkolwiek by się nie pobiegło to zawsze jest życiówka :)
UsuńJa dopiero zaczynam przygodę z bieganiem :) mam nadzieję, że będę miał tyle samozaparcia co Ty i zobaczymy się na przyszłych biegach :) cichoń
OdpowiedzUsuńBieganie jest cudowne! Triahtlon jeszcze cudowniejszy!
UsuńPewno, że będziesz miał, bo to taka frajda jak kilometrów przybywa!
Falenica jest trudna ale warto tam się wybrać. Nie trzeba jechać od razu na zawody, ścieżka jest tak oznaczona, że nawet jak, osoba, która ma duży talent do gubienia się w lesie nie ma wątpliwości jak biec! Znaki na drzewach, strzałki, oznaczenia kilometrów - cud miód! Warto tam trenować:)
Jak coś to można w zawodach też wystartować na 3.3 km - 7 podbiegów:) coś dla bardzo początkujących, którym zależy na treningach siłowych :)
Do zobaczenia :)
Zapomniałaś dodać o takich co nawet na boso przez te piachy i wystające korzenie pomykają. Bez względu na temperaturę. I faktycznie, jest to bieg, który nie potrzebuje fanfar i bilbordów w całym mieście. Nie potrzebuje wypasionego pakietu, bo posiadanie samego numerka to świadomość, że nadciąga przygoda. A na jej starcie stają ci, co wiedzą z czym to się je. Ja w tym roku odpuszczam (z różnych powodów). Choć wszystkim i Tobie oczywiście - gorąco kibicuję.
OdpowiedzUsuń