Triathlon, pływanie – skutki uboczne
Plecy i mistrz drugiego planu fot. A. |
Jakbym umiała je napiąć, to by były jeszcze większe! Kilka tygodni temu
opisywałam to jak zmieniły się moje nogi. A dokładniej ile nowych i dużych
mięśni jest widocznych. Opowiadałam o tym, że to wszystko przez/dzięki spinningowi
i jeździe na rowerze.
Co ja się nasłuchałam na FB, że przesadzam, że to nie prawda, że
wymyślam. Patrzę tak sobie na te moje nogi i dochodzę do wniosku, że cóż nie
wymyślałam i jest jak jest – nogi „pakują” jak się trenuje. Jednym bardziej innym
mniej, ja chyba zaliczam się do tych „bardziej”. Nic to, na szczęście kozaki
się zapinają! Znajoma triathlonistka pisała, że po kilku sezonach odpuściła
sobie poszukiwania kozaków, które zapinałyby się na jej łydce. U mnie tak „źle”
nie jest (jeszcze?!).
A pływanie? Cóż, tutaj to się znowu pojawia problem z zakupem sukienki.
Serio – bo powoli, ale to powoli chudnę a plecy „pakują” i jak zapiąć zamek na
plecach? Albo gorzej jak zmieścić przedramię w rękaw szałowej bluzki?
Mięśni przybywa, tłuszczu ubywa! Właśnie o to chodzi!
Przyrost mięśni to coś bardzo indywidualnego, a moim przypadku wychodzą
predyspozycje kulturystyczne (sic!). Jest jak jest, moim zdaniem jak dalej będę
tak dużo pływać, to będzie tylko ładniej. Zostanie rzeźba bez grama tłuszczu!
Tak sobie myślę, że może na następnego sylwestra po prostu wystąpię w
sukni z gołymi plecami? A co!
Duża ilość treningów w basenie, to też prosty sposób by oduczyć się
garbienia! Serio, mięśnie nie pozwalają się garbić bo zwyczajnie nie da się
siedzieć pochylonym!
Jak pisałam o swojej łydce to usłyszałam, że przez takie posty
dziewczyny przestaną trenować! Że co, ja się pytam?! Nie wyobrażam sobie
sytuacji, żebym w listopadzie zeszłego roku (gdy zaczynałam triathlonową
przygodę) przeczytawszy, że plecy i łydki będą umięśnione przestała nagle
trenować! Co to, to nie!
Brakowało mi informacji, jak to jest jak dziewczyna zaczyna intensywnie
trenować. To trochę tak, że to co
trenują od lat wszystko już wiedzą, a te co dopiero zaczynają są zagubione.
Kilka lat temu pisałam tekst do Runner’s World o kobiecym bieganiu,
wtedy to było nowością. Teraz trochę podobnie jest z triathlonem. Dziewczyny z
którymi rozmawiałam przygotowując artykuł do RW szczerze (część wolała pozostać
anonimowymi) opowiadała o bieganiu i menstruacji, o bieganiu i ciąży, czy
wreszcie o bieganiu i migrenie. Mówiły też o zmianach jakie zachodzą w ciele,
rozmawiałyśmy o stanikach sportowych.
Teraz niby o wszystko można zapytać na forum, jednak w tych sportowych
to dominują faceci i ciężko się przebić z pytaniem o kozaki dla triathlonistki,
a przecież to też jest ważne i poważne!
Taki gender – trenujemy poważnie, ciężko i starannie ale lubimy też
ładnie wyglądać.
Tyle w kwestii nóg i pleców.
Wkrótce będzie test kostiumów kąpielowych bo dużo można przeczytać o
rowerach, trisuitach czy piankach, a tak na co dzień w czymś trzeba pływać….
Komentarze
Prześlij komentarz