TYR Snorkel Ultralight – rurka czołowa

Moja nowa basenowa przyjaciółka fot. D.Szymborska

Warszawa, duże miasto, dużo pływaków i wciąż rosnąca liczba triathlonistów. Kupienie rurki czołowej – duże wyzwanie. Ja z tych co lubią najpierw rzecz pooglądać – tak oczami i rękami! Nie przepadam za sklepami internetowymi. Wiem, że bywa dużo taniej ale nie ma tej radości kupowania. Przesyłki cieszą ale zakupy stacjonarne bardziej.

Trenerka powiedziała, że taka rurka się przyda. Pożyczała swoją, uwaga ten sam model ale w kolorze RÓŻOWYM. Zazdrość wielka. Oczywiście wiem, że chodzi o jakość a nie kolor, ale…co różowy to różowy.

Wczoraj kupiłam sobie rurkę! To jeden z tych zakupów, gdzie człowiek wyda pieniądze i się cieszy! Rano byłam na basenie – trening z tych co to się człowiek ledwo po drabince wyciąga z wody. A wieczorem, chłopaki mówią chodź na basen. No ba! Jak tu nie pójść jak ma się TAKĄ rurkę!

To teraz o sprzęcie – ultralekka, tak uważa producent, z hipoalergicznego silikonu (durafit). I tutaj się zaczynam zastanawiać czy silikon może uczulać…. 

Ustnik można zdemontować i umyć – wiadomo, do rurki się pluje! 

Kształt aerodynamiczny (serio) producent zapewnia, że dzięki temu będziemy jeszcze szybciej pływać. 

Całe „ustrojstwo” waży zaledwie 180 gramów. Jakby tego było mało w zestawie są jeszcze dwie końcówki – wyższa szkoła pływania – zmniejszają średnicę wylotu powietrza o 40 lub 70. Jak się podduszać to tylko z taką rurką! Śmieję się bo na razie sukcesem jest niezaciąganie wody nosem! 

A jeszcze w komplecie jest śliczny woreczek na rurkę, ze szpanerskim napisem TYR.

Nie pozostaje nic innego tylko nauczyć się dobrze pływać! Taka rurka zobowiązuje!

Dla tych co dopiero zaczynają przygodę z pływaniem, to powiem, że to wszystko po to by ćwiczyć technikę, by pływać efektywniej i móc pracować nad ruchami ciała bez zawracania sobie głowy oddechem.

A dla tych co mi zazdroszczą informacja, że wczoraj kupiłam ostatnią w SportGuru.